Nie będzie łatwo, ale będzie warto!


Dziś skoro są moje urodziny ( nie nie oczekuję życzeń ;) chciałabym napisać jakiś wyjątkowy post w którym będzie trochę mnie i mojego życia. Zapraszam ! 
Pewnie nie raz mieliście taki dzień w którym chcieliście skończyć z czymś co robicie. Ja nie raz miałam taki dzień, i to wszystko przez tę cholerną szkołę ! Nie żebym Wam sugerowała żebyście nie chodzili do szkoły tylko chodzi mi o to, że wstałam lewą nogą i cały dzień był jednym, wielkim cierpieniem. Gdy tylko wstałam wiedziałam, że to nie będzie najlepszy dzień. Pierwszy był w-f na którym nie miałam chęci do życia. Potem kolejne 6 lekcji i w końcu dom. Następnego dnia miała być kartkówka z historii jednak ja byłam załamana swoim życiem i rozkminiałam nad wieloma rzeczami co skutkowało, kolejnego dnia, jedynką z kartkówki. Pisałam sobie z Magdą i co kolwiek bym nie napisała to beczałam z byle powodu. Każde zdanie pisałam 10 minut ze łzami w oczach. Pomimo pocieszenia u Magdy nie widziałam sensu kontynuowania mojej pasji czyli fotografii. A to, że nie mam lustrzanki, że mam brzydkie fotki itd. Do dziś czasem jest mi przykro jak czytam w różnych postach, że każdy psiarz musi mieć lustrzankę. Jednak gdy mam meega pozytywny dzień śmieję się z ludzi którzy tak myślą. Chyba każdy psiarz od czegoś zaczynał i gdyby przeczytał tę głupotę to by ani jednego psiarza na świecie nie było, prawda ?
Kolejna sprawa to kynologia. I tu również nigdy nie będzie kolorowo, bo każdy psiarz miał doła i rozkminy nad tym co źle robi, dlaczego jego pies tak nie umie. Ja nie jestem wyjątkiem i nie raz byłam załamana jak moje psy nie zrobiły tego i owego. Również były takie chwile w których miałam myśli o ,,samobójstwie mojej pasji" tzn, chciałam po prostu być taka jak inni czyli FB, Snap, Instagram i tak całe życie, jednak znalazłam sposoby, które zawsze działają. Jakie ?
1.Jeżeli chcesz zrobić coś na siłę to ,,odpocznij od pasji" tzn. przez jakiś czas zrób normalny dzień, czyli spacer z psem bez żadnych ,,dodatków" czyli sztuczki, jakieś sporty itd...
2.Pogadaj sama do siebie. Twoje serce zawsze cię wysłucha i pomimo, że to wydaje się głupie, to czasem lepiej pogadać do siebie i przeanalizować pewne sprawy niż z naszym kumplem, który nie doradzi co masz w danej sprawie zrobić.
3.Napisz do psiarza, który mieszka dość daleko ciebie. Jeżeli masz osobę która interesuje się tym samym to powinna doradzić ci jak najlepiej a jeżeli nie będzie wiedziała to albo ci to napisze albo w ogóle nie odpisze. Uwierzcie, że czasem lepiej napisać do osoby, którą widujecie raz na ruski rok niż do osoby, która będzie cisnęła z ciebie bekę Ja pomogłam takiej osobie i już nie myśli o skończeniu z kynologią !
4.Odetnij się od sieci i nie staraj się nie oglądać filmików w których występują ,,meega mądre psy". Po co ? Po to abyście dostrzegli, że to Wasz pies jest najlepszy a nie ten na drugim końcu Polski. Ten sposób pomóg mojej koleżance !
Może i te sposoby, może nie, ale jeżeli ktoś potrzebuje pomocy dajcie mu do przeczytania ten post, jeżeli tej osobie nie pomoże to pomoże innej. Warto spróbować :D
Mam nadzieję, że ten post pomoże Wam, jak i innym, w odejściu od pasji. Pan Bóg stworzył Kasię aby ładnie rysowała, stworzył Alicję aby robiła ładne zdjęcia a Ciebie stworzył abyś kochał psy więc weź się w garść i gdy masz doła zrób te punkty lub jeden wybrany i na 99 % ci się polepszy !
Pozdrawiamy
Wiktoria&Labs 

Wesołych świąt Wielkiejnocy !

Kochani!
Życzę Wam aby te święta były spędzone miło, przyjemnie i smacznie. Życzę również ciepełka na mokrego śmigusa dyngusa.
Pozdrawiamy Wiktoria i Labradory!


Paczka niespodzianka od Nasze Zoo i testy


Wchodzę do domu, patrzę paczka. Pierwsze co pomyślałam ,,Już przyszła paczka z konkursu ?" Nie. To paczka od nasze zoo. Wiedziałam co tam będzie, bo skoro wszyscy dostali smaczki to czemu nie my ? Co tu opisywać jak i czytelnicy mieli tę paczkę ? Ale dobra opiszemy. Czemu nie ?
Pierwsze wrażenie:
Najpierw pomyślałam, boziu jak tego mało, ale potem doszłam do wniosku, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, czyli jak psiakom posmakuje to może kupimy i tego więcej.
O firmie Merit Food:
Merit Food to angielska ( bodajże xD )firma produkująca psie jedzenie. Smaczki są bezzbożowe,łatwe do pogryzienia i lekkostrawne. Smaki jakie na razie są to drób i ryba.
Skład:
Skład paczki z drobiem (80%)  to 34% kurczaka, 30% kaczka i 16% indyk. Skład jak dla mnie super, a dla Was ?
Skład paczki z rybą (80%) to 48% łosoś, 24% pstrąg i 8 % whitefish ( biala ryba ? xD ). Skład również zadowalający.
Waga paczuszki:
100 g każda.
Zapach, smak i wygląd:
Zapach jak dla mnie super. Za pewne nie psiarze do razu czytają jeszcze raz to zdanie, ale psiarze  chyba przyzwyczaili się do naturalnego zapachu smaczków. Da się wyczuć, że nie ma chemii w tym i to jest wieelkim plusem tej firmy. Smak ? Hm.. w zasadzie to chyba dobry, niestety nie odważyłam  się spróbować, ale psiakom smakują. Co do wyglądu to również jest plus. Małe smaczki, fajne kształty. Tyle.
Cena:
10,90 za jedną paczkę 100 g
Podsumowując:
Skład, genialny, zapach jak i wygląd również cieszy. Aa i zapomniałam dodać, że zaskoczyła mnie pełna paczka, a nie pół tak jak to w przypadku większości smaczków :P 














 
Jak widzicie nie są drogie więc, jeżeli psiaki bardziej preferują smaczki warto zainwestować ;)
Dziękujemy sklepowi Nasze Zoo za miłą niespodziankę.

A smakołyki o których mowa w dzisiejszym poście znajdziecie TU ( drób ) TU ( ryba )
Pozdrawiamy 
Wiktoria&Labs

DiY-ciasteczka marchewkowe dla psa

Hej. Dziś wyczekiwany przez Was post, czyli DiY ciasteczek marchewkowych jakie Tika miała na urodzinki. Z okazji, że zbliżają się święta możecie zrobić te ciasteczka jako smakołyk na wielkanocny stół dla waszych psiaków. Post już jest a ja mam co najmniej 5 postów roboczych. Są tytuły jednak ich zawartość jest równa zera. Tak wiem zawodzę jeżeli chodzi o posty, regularne posty ale uwierzcie że mam mało czasu na własne psu a co dopiero na pisanie postów. W sobotę mam zamiar ogarnąć je. Napisać wszystko zrobić foty i czekać tydzień żeby je opublikować. Dobra po długim wstępie zaczynamy nasze DiY.
Czego potrzebujemy?
-*marchewki/marchewek (w zależności od tego ile chcemy ciasteczek)
-mąki (tutaj ilość zależy od was. Ciasto ma się lepić)
-jajko/jajek (również w zależności od ilości ciastek)
-miskę, blaszkę do pieczenia i papier do pieczenia.
Przygotowanie:
Marchewkę ścieramy na małych oczkach.
Następnie dodajemy jajko i ( w moim przypadku ) niewielką ilość mąki.
Po dodaniu składników wszystko mieszamy do uzyskania papki.
 Po wymieszaniu na balchę kładziemy papier i formujemy niewielkie kulki.
Zdaję sobie sprawę, że to może być trudne, ale nie niemożliwe ;)
Po uformowaniu kulek wstawiamy blachę do piekarnika nagrzanego do 190* na 30/35 minut.
Po upieczeniu ciastek obrywamy zaschnięte marchewki i gotowe !

Jaka byłą reakcja psiaków ? Nie wiem jak Wasze pociechy, ale moje uwielbiają wszystko byle jedzenie. Za te banalne ciasteczka zrobiły wiele rzeczy m.in ładnie chodziły na smyczy, wykonywały trudniejsze komendy i przywoływanie.
No i takim banalny sposobem zrobiłam radość dla Tiki na jej urodziny oraz nie musiałam za nic płacić bo praktycznie wszystko było pod ręką. Mam nadzieję, że Waszym pociechom również posmakują.
*Nie musicie mieć marchewki,
 możecie również użyć do tego innego warzywa. 
Wszystko według uznania. Psiego uznania oczywiście.


I jak podobało się DiY. Drugie już z kolei. A i przypominam, 
że możecie przysyłać wasze prace z naszego DiY.
To tyle w dzisiejszym DiY. Zostawiam Was z filmikiem na którym wszystko widać ;)
Pozdrawiamy
Wiktoria&Labs
Omom ale pycha :P
















Wypad do Warszawy na trening z Warsaw Pack of Hounds !!!

Hej. Jak zdążyliście zobaczyć po tytule byliśmy wraz z Tiką na genialnych treningach z Warsaw Pack Of Hounds. Tak jak sama nazwa wskazuje są to treningi odbywające się na terenie Warszawy ( Pola Mokotowskie dokładnie ) i trzeba było tam pojechać szczególnie jeżeli są to treningi ZA DAR-MO !!!  
Fot by. Agata Wodzińska
Fakt faktem nie są to jakieś profesjonalne treningi z Patrycją Kowalczyk, Joanna Korbal itd to jednak wiele się nauczyłam. Treningi prowadzą osoby o rok, dwa lub trzy lata starsze a mają mega doświadczenie z psami. Najpierw na trening trzeba się było zapisać. Nie myślcie sobie, że to było tak hop siup.O nie ! O prócz tego, że zapisy były o 20.00 ( następnego dnia szkoła ) to już po 3 minutach wszystkie miejsca były zajęte. Jak Magda mi pisała to chyba było 23 osoby na rezerwie. Na szczęscie my się dostaliśmy i nie musieliśmy czekać aż ktoś się zwolni. Aa ja byłam już przekonana, że pojadę z moją koleżanką z ulicy ( wiadomo razem jaśniej ) jednak okazało się, że była na rezerwie. My już rozpaczaliśmy, że nie pojedzie itd.. jednak nasza kochana Magda wyczarowała kilkanaście osób z rezerwy do tych nie na rezerwie. Dobra, ale przyznam się, że to było tak na spontana, bo wiadomo pomimo, że Wawę mamy dość blisko to jednak dojazd z psami kosztuje. Ale nie zamierzaliśmy się poddawać. Następnego dnia ja zaczęłam błagać mamę. Mama od razu ,,NIE" a co było tego powodem ? Dojazd i ja taka nieśmiała ( haha taa ) dziewczyna w wielkim mieście itd. nie chcę się rozpisywać jednak udało się. Dojazd
załatwiony itd. Mieliśmy jechać z wujkiem. Dzień przed wielkim wyjazdem umyliśmy Tikę. O dziwo ładnie siedziała pod prysznicem itd. Postanowione było, że na noc, aby się nie umorusała, zostanie w kotłowni. Przez całe trzy godziny siedziała w domu i byłą meeega grzeczna. No chyba w wakacje zostaniemy przy tym aby uczyć psiaki na domowe xD... Dobra pakujemy się, kolacja i paać. Kolejnego dnia wstaliśmy obie o 4.30, bo o 5.00 był wyjazd. 
Potem siczku i do auta,Tikuś siedziała z przodu a ja, Ala i Pikusia ( koleżanka ) z tyłu.
Tika w domku <3
Dwie godziny jazdy a Tika ani razu nie zachowała się nieprzyzwoicie. Jesteśmy w stolicy i wyruszyliśmy na przechadzkę. Pół godziny i poszliśmy do domu wujka. Na początku Tika była na dworze ale co z tego skoro szczekała jak poparzona? No to ryzyk fizyk i Tikę wpuściłam do domu. Gdy doszła 11.00 wyruszyliśmy na Pola Mokotowskie. Dobra jesteśmy na Polach ale co z tego jak nie wiedzieliśmy gdzie jest ten Pomnik szczęśliwego psa? Chodzimy, szukamy i nagle za dwie           

minuty zbiórka. Dobra trzeba sprężać w dupę. W końcu zapytaliśmy jedną panią z psami gdzie co i jakki gdy tylko powiedzieliśmy że szukany pomnika pani wskazała nam drogę. Okazało się że byliśmy bliżej niż kiedykolwiek. Zbiórka i dzielenie na grupy. Ci co do Obi mieli pierwsi zajęcia, czyli my... Rozgrzewka na dziś to... Zmiany pozycji! Jakie było moje szczęście jak to usłyszałam, bo Tika unie to genialnie. Siad, waruj, siad, waruj. Pochwaleni i zadowoleni. Jednak doszłam do wniosku że zapomniałam smaczków od wujka i liczyłam tylko na małe fileciki z kurczaka. Na szczęście miałam Chuck It i Tika wykonywa wszystko... Potem sztuczki. Tutaj powtarzaliśmy dotychczasowe nauczone sztuczki. Potem swoboda. Niestety po treningu był spacer na który się nie załapaliśmy ale na następnym trenigu będzie lepiej. Po powrocie do domu wujka odpoczywaliśmy a po 19.00 wyjechaliśmy. Około 20.30 byliśmy w domu. Aaa i na treningu kupiłam niusi polarowy szarpaczek od Agaty. Tika się zakochała w nim. Jednak dwie rzeczy mnie zasmuciły.. To że nie wzięłam smaczków oraz to że zrobiłam zaledwie 3 zdjęcia. No niestety. Pff  
Fot by Natalia Grabowska 
dobra za dwa miesiące kolejny trening i tym razem f
notek będzie milion a smaczków na pewno nie zapomnę. Pomimo wszystko dziękuję za ten najwspanialszy dzień. Mam nadzieję, że na następnym razem będzie również spacer do Maxi Zoo i tam wydam fortunę. Trzymajcie kciuki. Po treningu przechadzaliśmy się po Polach i spotkaliśmy wiele rozproszeń. Nie chcę kłamać, ale Tika zachowywała się... źle. Szczekała i wyrywała się. Cóż jej pierwszy raz. Na koniec spacerku pozwoliłam młodej powąchać dwa duże Alaskany (Aslan i Aslo ) i pojechaliśmy do wujka. Po 19.00 wyjechaliśmy z domu wujka a o 20.30 byliśmy w domku. To był najcudowniejszy dzień w życu <3 Dziwnie było zobaczyć psiakiz fotek na żywo. Byłam zauroczona pięknym Shape o Dream. Wy też tak macie?  A teraz taki bonusik od kochanych organizatorów, czyli filmik. Kto nas zauważył ( nie paczcie na mój stajl, bo wiadomo nie pokaz mody tylko trening tak?)



Nie da się nas pomylić, bo Tika to jedyny labek :D 
Oglądajcie.
A na koniec taka foteczka z całą grupą spacerową... tfu treningową xD
Pozdrawiamy
Wiktoria&Labs


My ostatnie od prawej <3

Test: piłki rugby ZOLUX DENTAL ze sznurem



Hej !!!
Dziś recenzja w której opiszemy zabawkę, którą dostaliśmy do testów od sklepu Nasze Zoo. Miałam ogromne obawy co będzie w paczce. Pomimo tego iż mówi się, że labradory mają delikatny uścisk to moje psy potrafiły więcej niż reszta. Szarpały, gryzły, szarpały ( pisałam ? ) tarmosiły się z nią i jeszcze inne tragiczne rzeczy. Odkąd dostałam mail, że dostaniemy zabawkę do testów nie mogłam spać. Gdy kurier przyniósł paczkę pomyślałam ,,Jejj!! co tam będzie ?! " otwieram... i co widzę ? Gąbki ?! Tak... widać zabezpieczenie produktu ogromne. Prawie całą paczkę one zajęły a gdy wyjęłam wszystko na dnie leżała Kauczukowa piłka do rugby ze sznurem - ZOLUX Dental.
Na paczce był również liścik, który przeczytałam i od razu zaczęłam mieć cudowny dzień.
Wzięłam aparat, zabawkę i cudowny humor do moich psiaków i zaczęliśmy testy. 
Opis: ( Link zabawki )
Dosyć nudy! Czas zagrać w psie rugby! Niecodziennie połączenie oryginalnego kształtu piłki do rugby z wytrzymałym sznurem okaże się nie lada gratką dla Twojego ulubieńca. Niebanalny gadżet marki ZOLUX sprawi, że dla Twojego pupila inne zabawki dla psa przestaną istnieć! 

Piłka wykonana z niezwykle wytrzymałego kauczuku najwyższej jakości i doczepiony do niej solidny, fikuśny sznur to przepis na zabawki dla psa niebanalne jak wiosna. Koniec z nudnymi spacerami z wymuszonym aportowaniem. Mając ze sobą taki gadżet zaktywizujesz swojego pupila, a przy wspólnej zabawie sam zrzucisz zbędne kilogramy. Przeciąganie liny, gryzienie, a może zabawa w aport? Funkcjonalny gadżet marki ZOLUX daje Twojemu pupilowi wiele możliwości!
Pierwsze wrażenie:
Gdy zobaczyłam tę zabawkę największe obawy miałam do warkocza, który jest jako rączka do
trzymania szarpaka. Bałam się, że się rozwiąże, będzie brzydko wyglądał i kompletnie zniknie :(
Moje obawy były...niepotrzebne, bo warkocz ani razu nie miał zamiaru się rozwinąć. Byłam mile zaskoczona.
Kolejne obawy to to, że włoski okrywające piłkę rugby po kilku mocniejszych szarpnięciach po prostu odpadną i znów będzie to źle wyglądało jakie były obawy ? znów niesłuszne, bo włoski po godzinie pląsów nie miały zamiaru opuścić danego im miejsca. No niestety po kilku tygodniach odpadły, ale nie w dużych ilościach. 
To chyba tyle z moich obaw.
Reakcja psów na zabawkę:
Psy od razu chciały się szarpać, bawić i tarmosić gryzak. Kilka komend i rzuty. Jak psy były zadowolone. Zakochały się chyba pierwszy raz w tak zwykłej a jednak nie zwykłej zabawce !
Co prawda Tika ma troszkę za małą gębuźkę więc jak mocno się szarpiemy to wyślizguje się jej, ale Tika to mocna sucz więc nie daje się.

Fot Magda Cholewicka

Fot.Magda

Fot. Magda
Wytrzymałość:
Zabawka jak pisałam pozytywnie mnie zaskoczyła pod względem wytrzymałości. Pomimo namiętnych testów m.in rzucania w pole, szarpania pomiędzy psiakami, gryzienia zabawka zgubiła zaledwie 3 włoski ( tak liczyłam hehe ). Byłam osłupiona pod względem wytrzymałości. Jeżeli macie takie psy jak ja lub macie dwa psy, które lubą się szarpać to polecam.
Brudzenie i czyszczenie:
Brudzi się łatwo jak każda zabawka, która została oddana pieso-świnkom, czyli psom, które kochają brud. Jak z czyszczeniem ? Nie powiem miałam obawy... jednak niesłuszne, bo pomimo tego iż zabawka posiada włoski, które łatwo się brudzą to czyszczą się tak samo łatwo. Może 10-15 minut czyszczenia i gotowe. No dobra plus czyszczenie. Ja tam nie preferuję czyszczenia zabawek, bo wiem, że i tak zostaną ubrudzone, ale jak ktoś się uprze...
Zapach:
O dziwo nie pachnie jakoś specyficznie więc od razu po odpakowaniu paczki można iść i bawić się z psem. Chyba, że wasz pupil ma wrażliwy węch to na wszelki wypadek umyjcie zabawkę pod ciepłą wodą.
Cena:
Stała cena to 42 zł jednak teraz możecie ją kupić za 34,90 więc jeśli chcecie coś wytrzymałego to kupujcie, bo możecie się nie załapać na tę atrakcyjną cenę ;)
Podsumowując ?



No to tyle. Według mnie zabawka godna polecenia, ale cena zdecydowanie za duża. 
Zapraszamy do zakupu jeżeli cena nie gra roli, bo naprawdę zabawka jest bardzo wytrzymała.
Dziękujemy jeszcze raz sklepowi Nasze zoo, że obdarzyli nas zaufaniem i miejmy nadzieję aby to nie był jedyny produkt od tej firmy.













A na koniec filmik:


















I jak podobała Wam się recenzja ? 
Pozdrawiamy
Wiktoria&Labs